I wtedy wkracza Luna, cała na uroczo

Obiecałam Ci niedawno, że zdradzę tajemnicę, kim jest Luniak. I oto nadeszła ta chwila. Dziś poznasz prawdę.
Kim jest Luna?
Luna to przeurocza kotka, którą przygarnęłam niedawno. Niewiele wiem o jej pochodzeniu, ale prawdopodobnie została przez kogoś porzucona i przygarnięta przez panią, która dała jej dom tymczasowy. I tak oto znalazłam ją na olx, gdzie czekała jak tysiące innych kotów na adopcję.
Aż trafiła na mnie. A w zasadzie to ja na nią, bo gdy tylko ją zobaczyłam, poczułam, że to jest TA kotka. Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia, a czas dłużył mi się niemiłosiernie, gdy już umówiłam się na spotkanie z jej tymczasową właścicielką. I w końcu nadszedł ten dzień…
Pojechałam po nią. Czekała na mnie, wygrzewając się na grzejniku i nie wiedząc jeszcze, że niedługo zamieszkamy razem. Gdy tylko postawiłam transporter na parapecie sama do niego weszła i ułożyła się w środku. Byłam zaskoczona tym, że się do mnie łasi i mruczy. Spodziewałam się nieufności i ganiania za nią z transporterem. A ona mnie zaskoczyła. Posłusznie czekała, gdy podpisywałam umowę i była grzeczna w trakcie czipowania. I w końcu mogłam wziąć ją do domu :)
Ona od razu poczuła się jak u siebie, gdy tylko wyszła z transportera. Przez pierwsze dni poznawałyśmy się wzajemnie. Przychodziła do mnie co chwilę, głodna pieszczot i bliskości człowieka. Teraz nadal się przytula, ale nieco rzadziej. Uwielbiam, gdy budzi mnie w nocy i wtula mi się w szyję, i mrucząc zasypiamy obie.
Tak, odkąd wzięłam ją na ręce, zachorowałam na odkuwetowe zapalenie mózgu. Mam bzika na punkcie Luniaka. Dałam jej dom, którego tak bardzo potrzebowała, a sama zyskałam nowego członka rodziny i przyjaciela.
Pozdrawiam Cię serdecznie
