Planowanie wycieczki i przygotowania – jak to u mnie wygląda?

Planowanie wycieczki? Uwielbiam to robić! Od słów do czynów w temacie podróżowania jest u mnie bardzo krótka droga. Proces przebiega błyskawicznie, a ostateczny wynik i tak nie jest do końca pewny. Jak ja to robię?
Jak wyglądają moje przygotowania do wycieczki?
Coś wisi w powietrzu…
To się po prostu czuje. Nie potrafię usiedzieć na miejscu. Chcę ruszyć się z domu i zaczynam czynić dyskretne uwagi, że może by warto było pojechać… gdzieś. Jeszcze nie wiem gdzie, ale rośnie we mnie wizja jakiegoś wyjazdu z przytupem, takiego na drugi koniec Polski z nierealną ilością zabytków do zobaczenia.
Co zwiedzać?
Przejście z fazy pierwszej do drugiej zajmuje około 2 dni. W trakcie tego krótkiego okresu już się nastawiam na to, co chcę zobaczyć i konsultuję z mężem ewentualną trasę, sprawdzając uprzednio czy wszystko jest czynne. On coś doda, ja coś odrzucę i tak powstaje ramowy plan wycieczki, który zabieramy ze sobą. Ramowy, bo u nas nic nie jest pewne do samego końca. Możemy planować wyjazd na południe, a wylądujemy nad morzem bo tak nam się zachce.
Polowanie na pogodę
Trzeci etap to polowanie na pogodę i z tym bywa różnie. Był czas, że w marcu ruszaliśmy się nad morze, nie patrząc na temperaturę. W tym roku przez koronawirusa i czynniki zewnętrzne wyjazd nad morze już dwa razy nie wypalił, ale zimna temperatura też miała swój udział w procesie planowania.
W tym roku nastąpił przełom – przestaliśmy ufać prognozie pogody, bo co innego było na portalach, a co innego zastaliśmy na miejscu. Ostateczną decyzję o ruszeniu się z domu podejmujemy teraz po analizie zdjęć satelitarnych i radarów. Na portalach z pogodą sprawdzamy tyko temperaturę – ta się prawie zawsze sprawdza.
W co się ubrać?
Planuję stylizacje na wyjazd. Fotografuję zestawy ubrań, by na miejscu wiedzieć od razu jakie dodatki założyć do danej stylizacji. Ilość zestawów uzależniona jest od ilości zabytków, a rodzaje ubrań od charakteru wycieczki i ilości potencjalnych bagaży które będziemy brać w dzień wycieczki. T-shirty zawsze można zrolować i schować w plecaku, ale już sukienki wymagają najczęściej wieszaków, a nikt nie lubi chodzić objuczony jak wielbłąd.
Szama…
Gdy ja walczę z ubraniami, mąż dokonuje analizy zamrażarki pod kątem prowiantu. Czasami przygotowuje makaron, który jest w moim rankingu TOP 5 wycieczkowego jedzenia. Jeśli brakuje nam jakichś przekąsek typu orzeszki, kupujemy je w drodze o ile sklepy są otwarte.
Ostatnie przygotowania
W dzień wyjazdu wstajemy wcześnie. Pijemy kawę, ja myję i suszę głowę, a następnie pakujemy wszystko i wychodzimy. Łapię torby z typowym majdankiem szafiarki (buty, ciuchy, akcesoria…). Zawieszam na szyi przypadkowy szal. Na plecach mam mały plecaczek z rzeczami podręcznymi, a na głowie kapelusz. Mąż bierze aparat, laptopa i torbę z jedzeniem i kubkami termicznymi (kawa i herbata musi być). Resztę rzeczy przydatnych (o których kiedyś napiszę) mamy już w aucie.
W drodze…
Jesteśmy jak dwa zombie z niewyspania, ale im dalej, tym z nami lepiej. Ja szukam w wielkiej cegle dodatkowych atrakcji. Planowanie wycieczki to mój konik. Lubię wzbogacać wycieczki o obiekty unikatowe lub charakterystyczne dla danego regionu. Prawie zawsze zahaczymy gdzieś o zbiornik wodny lub las, a jak są formacje skalne to już w ogóle bajka :)
W trakcie całodniowej wycieczki zaliczamy 2-3 postoje na posiłek i rozprostowanie kości. Wracamy najczęściej bardzo późno – najwcześniej o 22:00. Raz wróciliśmy o 4:00 rano :D
No i tak to u nas jest. A jak wygląda Twoje planowanie wycieczki?
Pozdrawiam Cię serdecznie
