Makeup Revolution Chocolate Rose Gold

Makeup Revolution Chocolate Rose Gold to paleta mocno inspirowana paletą Huda Beauty. Doczekała się wielu przeciwników, jak i zwolenników. Niezaprzeczalne jest jedno – pierwszy raz w swojej historii Makeup Revolution wypuściło naprawdę dobre, metaliczne cienie.
Rose Gold
Paleta Rose Gold zawiera 16 cieni – 1 satynowy, 8 matowych i 7 metalicznych. Wykonamy nią typowo jesienny makijaż. Właśnie dlatego wspominam o niej teraz – mamy w końcu złotą jesień ;) Możemy z niej wyczarować i dzienny, i wieczorowy makijaż w ciepłej tonacji. Może kręcisz głową, że to kolejna burgundowa paleta i po co w ogóle sobie głowę zawracać – ale obecność tak intensywnych, metalicznych cieni zdecydowanie ją wyróżnia.
Zarzuca się jej, że jest kopią palety Huda Beauty Rose Gold. Trudno się z tym nie zgodzić, gdyż na pierwszy rzut oka kolory są BAAARDZO do siebie zbliżone. Największą różnicą jest jednak cena między tymi paletami – Huda Beauty kosztuje w Sephorze 289 złotych, a Makeup Revolution… 30. Tak, czydzieści.
Zanim napiszę, co sądzę o tej palecie, przyjrzyjmy się jej z bliska.
Tak prezentują się swatche (patrz od lewej do prawej):
I rząd:
Hold Up – szampański, satynowe wykończenie
Touch Me – zgniłozielony, metaliczne wykończenie
Dirty Rich – burgundowy, metaliczne wykończenie
Hard Work – złoty, metaliczne wykończenie
Luxe – różowo-złoty, metaliczne wykończenie
II rząd:
Cheque – miedziany, metaliczne wykończenie
Barbie – jasnoróżowy, metaliczne wykończenie
Gold Digga – złotobrązowy, metaliczne wykończenie
Girl Boss –ciemnobrązowo-różowy, matowe wykończenie
Uh-oh – jasnobrązowo-różowy, matowe wykończenie
Not Yours – różowy, matowe wykończenie
III rząd:
Shy – zimny brązowy, matowe wykończenie
Back Up – czekoladowo-brązowy, matowe wykończenie
Side-chick – bordowy, matowe wykończenie
My Own – cynamonowy, matowe wykończenie
Independent – beżowy, matowe wykończenie
Plusy palety
Paleta Rose Gold moim zdaniem swobodnie może konkurować z Hudą. Jakość cieni jest świetna. Szczególnie, jeśli odniesiemy się do faktu, że Huda Beauty musiała wypuścić na rynek poprawioną wersję swojej palety i różni się ona znacząco od pierwowzoru. Makeup Revolution radzi sobie świetnie na sucho i na mokro, a formuła cieni jest przyjemnie masełkowa. Metaliczne cienie trochę się osypują, ale jest to niestety wpisane w ich naturę i trzeba się z tym pogodzić.
Minusy palety
Oczywiście muszę się przyczepić do braku czarnego koloru, bo nie byłabym sobą. Brakuje go, szczególnie w tej palecie. Wszystkie makijaże wykonane tą paletą na osobach o ciemnych włosach i oczach wydają się takie… blade – i to pomimo znakomitej pigmentacji. Blondynki, szatynki i rudowłose piękności wyglądają w tych cieniach idealnie. Czarnowłose i ciemno-brązowowłose niestety trochę gorzej – przyciemnienie zewnętrznego kącika czarnym cieniem to dla mnie taka kropka nad i, która cudownie akcentuje oko u takich osób. Dlatego tak bardzo upieram się przy czerni w paletach.
Najsłabsze ogniwo
Wybierając najsłabsze ogniwo musiałam się naprawdę nagłowić – wszystkie cienie są bardzo dobrej jakości, szczególnie, jeśli weźmiemy stosunek jakości do ceny. Mój wybór padł na cień Shy – jakoś nie pasuje mi do tej palety. Jest chłodny, przez co wygląda tak, jakby znalazł się tam przypadkiem. Ot, taki błąd produkcyjny. Zdaję sobie sprawę, że twórcy chcieli, by osoby o chłodnym typie urody też mogły używać tej palety, ale jeśli mieli taki zamysł mogli zrobić paletę w neutralnych tonach lub pół na pół. Jeden, pojedynczy cień niczego nie zmieni, a zestawienie go z ciepłym kolorem wypadnie w mojej ocenie zdecydowanie niekorzystnie. Szczególnie, że odcień jest taki blady, wyprany.
Pozostaje pytanie – brać, czy nie brać? Niby to zależy od indywidualnych preferencji, ale moim zdaniem właścicielki ciepłych typów urody będą wyglądały w tej kolorystyce najlepiej. Szczególnie mam tu na myśli wszystkie trzy podtypy kolorystyczne jesieni, bo to są ich kolory. Za tę cenę paletę zdecydowanie trzeba brać, bo jest po prostu dobra i broni się sama.
Pozdrawiam Cię serdecznie
