Styczeń – akcja regeneracja

Styczeń cele

Styczeń upływać będzie wokół przywrócenia zachwianej równowagi. Niby gorączka świąteczna, a później sylwestrowa zabawa nie trwają długo, ale w połączeniu z niektórymi czynnikami wywołują mieszankę wybuchową.

Nie da się tego uniknąć, gdy dołoży się do wszystkiego jeszcze premierę własnego produktu. Niby warsztaty tworzyłam od dawna i wszystko miałam dokładnie zaplanowane. A jednak ostatnie dwa tygodnie przed ich oficjalną sprzedażą były istną wojną nerwów – tu coś nie działa, tam coś się nie ładuje, a godzina zero zbliża się wielkimi krokami. Swoją cegiełkę do tego stosika nieszczęść dołożył jeszcze WordPress, wprowadzając w tym czasie oficjalnie nowy edytor tekstu, którego wygląd kompletnie wywraca do góry nogami dotychczasowy sposób pisania postów i wymaga on od blogera nauczenia się go od zera.

Jakoś dałam radę i pod koniec wszystko się ułożyło. Nie pozostało to jednak obojętne dla mojego organizmu, który w dniu premiery powiedział dość i… poszedł spać. Dwa tygodnie spania po 3 godziny na dobę, jedzenia 2-3 razy dziennie (do tego niezdrowych rzeczy, bo nie było czasu na stanie przy garach), a także ciągłego picia litrów kawy nie mogły skończyć się dobrze. Z tego względu pod koniec roku na blogu było bardzo cicho, bo trochę go zaniedbałam.

Styczeń oscyluje więc wokół prostego tematu – regeneracji i skupieniu się na sobie. Ty także potrzebujesz przywrócenia równowagi po przepełnionych jedzeniem Świętach i hucznym Sylwestrze, prawda?


Moje cele na styczeń wyglądają więc następująco:


Spać minimum 7 godzin dziennie

W tej chwili jest to absolutny priorytet, ponieważ mam problem z długim snem. W zasadzie mogę się pokusić o stwierdzenie, że ja – osoba, której nie budziły do tej pory nawet potężne burze, ma problemy z bezsennością. No nie mogę spać dłużej i koniec. Przemęczenie po przebudzeniu jest takie, jak przed zaśnięciem. Środki zaradcze, które zamierzam podjąć, to picie melisy przed snem i wieczorne czytanie książek celem wyciszenia się.

Spać w nocy, nie w dzień

Gdy już uporam się z krótkim snem, przyjdzie czas na regulację zegara. Koniec z podsypianiem w dzień i niewinnymi drzemkami, które miały na celu podładowanie baterii. Sen w dzień jest niepewny, bo może być przerwany przez czynniki zewnętrzne, a światło dzienne nie sprawia, że sen jest spokojny. To noc jest od spania i tego zamierzam się trzymać.

Wrócić do skakania na trampolinie i pilatesu

Moje wybory w grudniu sprawiły, że zaprzepaściłam dotychczas zbudowaną szczątkową kondycję. Styczeń to miesiąc, kiedy zamierzam wrócić do trampoliny i ćwiczeń pilatesowych. Zacznę od pilatesu, ponieważ jest mniej wymagający kondycyjnie, a następnie dodam do planu treningowego raz w tygodniu trampolinę. No i tradycyjnie już będę wchodzić schodami zamiast używać windy, gdy wracam do domu.

Ponowić dietę redukcyjną

Boję się wejść na wagę i zrobić pomiary kontrolne obwodów, ale obiecałam sobie, że to zrobię. Sukienki świąteczne powiedziały mi, że z wagą nie jest źle, ale jest gorzej niż rok temu, kiedy ostatni raz miałam je na sobie. Były lekko przyciasne w ramionach, więc jest to dla mnie sygnał, że trzeba się ogarnąć i wrócić do redukcji. Jednocześnie cieszę się, bo nadal w nie wchodzę, czyli nie zaprzepaściłam zyskanych 8 centymetrów w talii :D

Odżywiać się zdrowo

Więcej warzyw i owoców, a mniej chleba i produktów mącznych – taki jest plan. Uwielbiam makarony, naleśniki i wszystko, co powstało z mąki, ale wiem, że nie należy z tym przesadzać. O ile makaron wydaje się być mało szkodliwy dla sylwetki, o tyle naleśniki i omlety to bomby kaloryczne. Nie zamierzam rezygnować całkowicie z tych produktów, ale będę ograniczać ich ilość i w miarę możliwości wzbogacać je warzywami. Wrócę także do picia koktajli owocowych na bazie jogurtu, które doskonale spisywały się u mnie w roli podwieczorku przez ostatnie 2 lata.

Zadbać o cerę i włosy

Styczeń to doskonały czas na to, by zadbać o cerę i włosy. Zimny wiatr i mrozy nie są im obojętne. Co Ci po długich włosach, jeśli będą zniszczone i z rozdwojonymi końcówkami? Co z tego, że umiesz zrobić makijaż, który zakamufluje wszelkie niedoskonałości, jeśli cera pod spodem będzie cierpiała? No właśnie… Zima to okres, kiedy trzeba bardzo uważnie dbać o cerę i szybko reagować, gdy dzieje się coś niedobrego. Ja przegapiłam parę spraw i teraz będę walczyć (po raz kolejny) z łojotokiem i jednoczesnym odwodnieniem skóry. Muszę przeprosić się z sokiem z aloesu i glinkami…

Podobnie z włosami – od dawna już nie stosowałam na nie masek, więc wyglądają w tej chwili okropnie. Muszę im trochę pomóc, a maski idealnie się do tego nadają. Do tego wzmocnię je jeszcze skrzypokrzywą, by były silniejsze, gęstsze i szybciej rosły.

Przywrócić balans między pracą a czasem wolnym

Praca totalnie zdominowała czas wolny do tego stopnia, że przestał istnieć. W związku z tym styczeń będzie bardziej luźny i mniej pracowity (pomimo tego, że w głowie mam milion pomysłów, które chcę zrealizować w tym roku). Jeszcze nie wiem do końca jak wypełnię lukę pozostałą po pracy nad kursem, ale na pewno w którymś momencie rzucę się w książki.

Pisać więcej o modzie na blogu

Podsumowując 2018 rok zorientowałam się, że bardzo po macoszemu potraktowałam kategorię modową. W styczniu oraz w nadchodzących miesiącach będę bardziej rozwijać ten dział. Pojawią się stylizacje, inspiracje i wiele, wiele innych ciekawostek z dziedziny mody. Zahaczymy również o analizę kolorystyczną, bo nie sposób pisać o modzie ignorując znaczenie kolorów.

Przeczytać 5 książek

Chciałabym w tym miesiącu przeczytać 4 książki Joanny Fabickiej – Szalone życie Rudolfa, Świńskim truchtem, Tango Ortodonto i Seks i inne przykrości. Leżały u mnie na półce zdecydowanie zbyt długo (czyli 5 lat). Ponadto chcę w końcu przeczytać Zjadanie zwierząt autorstwa Jonathana Safrana Foera. Daleko mi do weganki, nawet na wegetariankę się nie nadaję (ach ta mielona wołowina…), ale książka wydaje mi się interesująca.

Zastąpić czarną kawę Inką

Miałam to zrobić już dawno, ale nie potrafiłam. W grudniu wypiłam jednak tyle kawy, że… patrzeć już na nią nie mogę. Niedobrze mi się robi na samą myśl o zwykłej, czarnej kawie. Myślę, że jest to idealny moment na to, by przerzucić się na jej siostrę przyrodnią, czyli Inkę. Jak nie teraz, to nigdy ;)

***

Jak widać styczeń zapowiada się niby leniwie, ale jednak trochę pracy nad nim będzie. Mam nadzieję, że spodobał Ci się pomysł rozwinięcia tematu mody na blogu. Nie chcę być kolejną szafiarką, ale nie potrafię przejść wokół tego tematu obojętnie. W końcu jako wizażystka tworzę uzupełnienie całego looku klientki. Makijaż to ostatni akcent całej stylizacji.

Pozdrawiam Cię serdecznie

Może Ci się również spodobać