Trends Mischief Mattes

Trends Mischief Mattes została wypuszczona na rynek w zeszłym roku. Pomimo wielu recenzji i (wydawałoby się) popularności palety, wcale nie było łatwo jej zdobyć. W końcu udało mi się ją upolować i po wielu miesiącach testów wreszcie mogę się wypowiedzieć na jej temat.
Trends Mischief Mattes
Paleta, jak sama nazwa wskazuje, składa się z 18 cieni o matowym wykończeniu. Nie ukrywam, że kupiłam ją ze względu na gamę kolorystyczną i z myślą o Afterchallenge. Poza tym brakowało mi dobrej jakości żółtego, matowego cienia.
Recenzje na YouTube pełne są zachwytów nad pigmentacją tej palety. Trudno się z tym nie zgodzić, ponieważ pigmentacja jest naprawdę świetna. Tyle tylko, że nie wszystkie cienie stoją na tym samym poziomie, jeśli chodzi o intensywność koloru. Niemniej jednak paleta to doskonały stosunek jakości do ceny i tego jej odmówić nie mogę. W końcu mamy na rynku paletę, która za niewielkie pieniądze pozwala poszaleć z kolorami i nawet, jeśli niektórych cieni nie wykorzystamy, to nie będzie nam szkoda pieniędzy. Taniej wychodzi, niż w przypadku kupowania pojedynczych cieni.
Jedyne, czego mi brakuje, to czarny cień. Paleta została tak przemyślana, że aż tak bardzo się tego nie odczuwa, niemniej jednak… W niektórych sytuacjach fajnie byłoby dopełnić zewnętrzny kącik czarnym cieniem do powiek. No i utrwalić nim kreskę lub rozetrzeć kredkę do oczu. Niby taka pierdoła, a przekreśla szansę na zostanie tej palety jedną, jedyną w Twojej kosmetyczce. Trzeba czarny cień dokupić osobno.
Ale dość narzekania na to, czego nie ma. Czas skupić się na tym, co w palecie jest.
Tak prezentują się swatche (patrz od lewej do prawej):
I rząd:
Saint – Biały
Attached – Cielisty
New day – Żółty
Daydream – Pomarańczowy
Half time – Truskawkowy
Believer – Kiwi
II rząd:
Ringleader – Ciepły różowy
Fearless – Chłodny różowy
Shrine – Fioletowy
Indication – Granatowy
Crusade – Niebieski
Poison – Niebiesko-zielony
III rząd:
Upperhand – Cynamonowy
Underdog – Malinowy
Ricochet – Marsala
Exclusive – Wrzosowy
Haunted – Purpurowy
Cursed – Śliwkowy
Plusy palety
- pigmentacja
- jakość cieni
- szeroka gama kolorystyczna
- stosunkowo łatwa w czyszczeniu
Minusy palety
- nie ma czerni o matowym wykończeniu
- brak lusterka
Najsłabsze ogniwo
Najsłabszym cieniem w palecie Trends Mischief Mattes jest moim zdaniem Believer. Bardzo łatwo się wyciera i znika na powiece. Trzeba nałożyć sporą ilość cienia, by był dobrze widoczny, ale po jakimś czasie blednie. Na zdjęciach również wychodzi bardzo słabo (co z resztą widać doskonale na zdjęciach makijaży). Jest to ten typ cienia, który na swatchach wygląda bardzo dobrze, a na powiece niestety rozczarowuje.
Również Crusade nie powala, ale mimo wszystko wypada nieco lepiej. Po zastosowaniu kilku trików można z niego wyciągnąć naprawdę sporo koloru.
Pozdrawiam Cię serdecznie
